Dzisiejszy wpis będzie się różnił od dotychczasowych – jest to historia pewnej rodziny, którą się Opiekuję.
Wielu z Was zastanawia się często czy warto się leczyć (bo drogo, bo to jednak farmakologia, bo to czasochłonne itd.), czy warto brnąć w dietę (bo z początku wydaje się przerażająca – jak bez glutenu?, jak bez mleka?, jak bec cukru?), czy warto próbować tej homeopatii (bo przecież to tylko cukier), tak można wymieniać i wymieniać – każdy z Nas ma jakieś wątpliwości.
Wierzę, że podzielenie się tą historią będzie dla Was wartościowe.
Pierwszy kontakt
Pewnym późnym wieczorem dostałam wiadomość “Dobry wieczór(…), jest Pani naszą ostatnią deską ratunku, nie wiemy już co robić, byliśmy wszędzie, próbowaliśmy wszystkiego, jesteśmy spłukani, proszę o jak najszybszy termin konsultacji..”
Cóż, wiadomość jak wiele innych, niemal codziennie takie dostaję.
Życie z chorobą, nieraz bez diagnozy, bez żadnego wsparcia w systemie zdrowotnym a zazwyczaj także nawet w najbliższej rodzinie, zna niemal każda matka chorego dziecka.
A kiedy takiej choroby na pierwszy rzut oka nie widać, matka spotyka się dodatkowo z ogromnym niezrozumieniem i wpędzana jest w poczucie winy.
“Autyzm – daj spokój, wygląda jak normalne dziecko, co Ty od niej chcesz?”.
“Pandas – e tam, nie ma czegoś takiego, po prostu rozwydrzony bachor, zacznij stawiać granice to przestanie wymuszać…”
No więc umówiłyśmy rozmowę.
Konsultacja
Przejrzałam całą historię, dokumentację, wszystkie interwencje, terapie, miesiące antybiotyków, sterydów, IVIG-ów, suplementacji.
Wszystko zrobione jak należy, zgodnie z zaleceniami najlepszych specjalistów. Fortuna wydana na badania, konsultacje i leczenie, w sumie dobre auto by się za to kupiło. I co? I nic.
Dosłownie nic, żadnego efektu.
Tak więc rozmawiamy, jak matka z matką.
Słyszę ogromną bezsilność, zmęczenie, rezygnację.
Rozumiem, wiem.
Słyszę niepewność – co robić dalej? Jak robić? Daj mi kobieto złote rozwiązanie. Daj mi nadzieję..
Więc zasiewam ziarenko.
Mówię:
– A może jest w tej sytuacji coś więcej, coś o czym nie wiemy? Może wydarzyło się coś, co wpłynęło na stan obecny?
Może teraz jest ten czas, kiedy warto przyjrzeć się sobie, poczytać o psychosomatyce, psychobiologii, spróbować homeopatii, otworzyć się na inne możliwości..
– Ale jak to? Umysł racjonalny mówi “walcz dalej, zarzynaj się, nie odpuszczaj”. Tylko nauka, EBM, nie wierz w bzdury.
– A serce? Co Ci mówi intuicja?
– Że nie chcę tak, nie dam już rady, oszaleję (…)
– Jak myślisz, co możesz z tym zrobić?
– Na razie nic, to jeszcze nie czas (…), na razie mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia(…), zbiórki, kolejne badania… Wytrzymam.
Działanie
Więc działamy dalej z planem, ustalamy diagnostykę, suplementację, kolejne spotkanie.
Najwidoczniej to jeszcze nie ten czas, ale ziarenko powolutku kiełkuje.
A za 2 miesiące słyszę:
– Pani Olu, może faktycznie byśmy spróbowali dołączyć homeopatię?
Uśmiecham się do siebie w duchu 😉
.
.
.
Efekt
Po 2 latach stałej współpracy spotykamy się teraz od czasu do czasu, tylko kontrolnie, bardziej po przyjacielsku.
– Jak jest?
– Dobrze. Bardzo dobrze. Spokojnie. Noce przespane. Cieszymy się sobą. Nareszcie jest radość, czas dla siebie i zasoby na wakacje. Normalnie żyjemy.
Wiem, że każdy potrzebuje czas, pewne rzeczy muszą wykiełkować.
Część z Was pewnie już wie – konsultacje homeopatyczne w pogramie terapeutycznym macie u mnie w cenie.
https://tonieautyzm.pl/2022/12/proces-terapeutyczny/
Zapraszam,
Ola