Ostatni czas obfitował u mnie w dyskusje, dlaczego nieraz tak dobrze dobrane terapie nie działają.
Dlaczego skoro jest już zdiagnozowana przyczyna, wyniki badań potwierdzają gdzie i co stanowi problem to jednak żadne działania nie przynoszą rezultatu.
Podejmujemy kolejne kroki, kolejne coraz bardziej inwazyjne interwencje, a problem jak był tak jest.
Dość często właśnie widzę to ostatnio w związku z wykrytymi pasożytami.
I chociaż sposobów naturalnych jest wiele, leków farmakologicznych też nie brakuje (a ich badania kliniczne potwierdzają skuteczność) to jednak jest jakaś blokada, która nie pozwala na pozbycie się „pasażerów na gapę”.
W moim odczuciu zawsze warto spojrzeć z szerszej perspektywy i spróbować dojrzeć, czy w otoczeniu, wśród rodziny, znajomych, współpracowników jest ktoś, kto pobiera naszą energię lub mamy poczucie, że „żeruje na nas”.
Ten temat zawsze poruszam i daję pod rozwagę w sytuacji, kiedy diagnozujemy infekcję pasożytami.
Jeśli aktualnie jesteś w trakcie lub przymierzasz się do kuracji przeciwpasożytniczej (czy to metodami naturalnymi, czy lekami chemicznymi) to możesz skorzystać ze wskazówek, które przygotowałam, aby kuracja była jak najbardziej skuteczna i bezpieczna:
Podejście alopatyczne
Idąc dalej, rozważając dlaczego niekiedy terapie szybko przynoszą oczekiwany efekt, a innym razem niekoniecznie, chciałabym tutaj wspomnieć, że jest kilka różnych podejść do leczenia. Dziś chciałabym przybliżyć Ci dwa zupełnie różne sposoby spojrzenia.
Jedno staje w opozycji do problemu, próbując stłumić objawy, wykorzystując w tym celu środki przeciw objawom, takie jak leki antydepresyjne, leki przeciwlękowe, leki antyalergiczne, antybiotyki czy właśnie leki przeciwpasożytnicze.
To tak zwane podejście alopatyczne (przeciwne leczy się przeciwnym).
Czyli ciało mówi, że jest problem, a Ty używając tych leków likwidujesz objawy, mówisz mu tym samym „nie chce widzieć problemu, przestań to pokazywać”.
Oczywiście w leczeniu alopatycznym teoretycznie także możliwe jest celowanie w przyczynę a nie w objaw, ale w praktyce mało kto szuka przyczyny chociażby nadciśnienia czy anginy, już nie mówiąc o depresji, ADHD czy autyzmie.
Podejście holistyczne
Drugie podejście polega na zrozumieniu przyczyny, zrozumieniu problemu i oswojenie się z nim. W tym podejściu choroba wskazuje Ci kierunek.
Nieraz sama świadomość jest już uzdrawiająca, bo przynosi właśnie zrozumienie i uwolnienie.
Choroba najczęściej na początku odbierana jest negatywnie, wszak nie ma nic przyjemnego w chorowaniu, cierpieniu i ograniczeniach z tym związanych. Towarzyszy temu odczucie niesprawiedliwości, żalu i lęku, w szczególności, kiedy choroba dotyka dziecka.
Można też spojrzeć na dolegliwości jako sygnał, że doszło do jakiejś nierównowagi, zachwiania w energii życiowej a następnie spróbować zrozumieć i znaleźć przekaz, ukryty sens, które ciało chce przekazać.
W tym kontekście choroba czy inna fizyczna niedogodność jest początkiem na drodze do zrozumienia, akceptacji i uzdrowienia na prawdziwie głębokim poziomie.
Jeśli człowiek często choruje,” łapie” kolejne infekcje to pracą u podstaw jest zadbanie o prawidłowe funkcjonowanie układu odpornościowego, zdrowy styl życia, urozmaiconą dietę i ograniczenie stresu a nie podawanie w nieskończoność kolejnych leków – antybiotyków, leków przeciwwirusowych czy sterydów.
W dłuższej perspektywie czasu takie „tłumienie” ( tu zaznaczę, że nie neguję zasadności i skuteczności leków farmakologicznych, przecież jestem farmaceutką 😉 Czasem antybiotyk jest konieczny aby ratować zdrowie czy życie, chociaż wiemy, że w dużym odsetku przypadków takiej konieczności podania nie ma), nie ma szans doprowadzić organizmu do zdrowia.
Takie działanie przypomina próby naprawienia nieszczelnej instalacji wodnej poprzez zaklejanie kolejnymi warstwami taśmy izolacyjnej.
Czy to ma szansę zadziałać?
Krótkoterminowo – tak, bo problemu przez chwilę nie widać, ale patrząc całościowo to prędzej czy później znów dojdzie do przecieku.
Aby bakteria miała szansę się rozwinąć musi trafić na podatny grunt. W laboratorium będzie to odpowiednie podłoże hodowlane, a w naszym organizmie osłabione funkcje układu odpornościowego, zaburzenia mikroflory jelit, brak składników odżywczych, przewlekły stres czy nawet predyspozycje genetyczne.
Infekcje bakteryjne rozwijają się u jakiegoś procenta osób zarażonych, dlaczego nie u wszystkich?
Czynnikiem predysponującym do rozwoju infekcji jest zaniedbane, niedożywione ciało.
Aby więc wyzdrowieć, poza lekiem przeciwbakteryjnym a nawet przede wszystkim należy zadbać o regenerację i odżywienie.
Na co w takim razie wskazuje rozwój choroby?
Na problem, które już istniał wcześniej, przed infekcją bakteryjną, a zakażenie jedynie ten problem wyciągnął na wierzch.
Jak stwierdził Ludwik Pasteur „Drobnoustrój jest niczym, kontekst jest wszystkim”.
I patrząc w ten sposób można odkryć, dlaczego dana osoba choruje a idąc dalej odczytać z objawów, a w następnej kolejności także odczuć, doznań, emocji, myśli, złudzeń prawdziwe przyczyny i znaleźć skuteczny kierunek leczenia.
Jest to podążanie za problemem i stanowi podstawę podejścia holistycznego. Udawanie, że problem nie istnieje nie sprawia, że on znika. To jak wyłączenie lampki ostrzegawczej.
Skoro ciało daje Ci sygnał, zlokalizuj przyczynę.
Uznanie, że problem (choroba) jest, i na dodatek jest po coś, stanowi bardzo ważny krok w procesie leczenia.
Zaczyna się zadawać inne pytania, inaczej patrzeć, inaczej myśleć.
Zamiast „walczyć z infekcją/rakiem/depresją” zaczynasz analizować sytuację wyzwalającą taką reakcję z poziomu ciała fizycznego, a kiedy zaczniesz dostrzegać źródło problemu, znajdujesz też uzdrowienie na poziomie psychologicznym.
Homeopatia czy matematyka?
W homeopatii te wszystkie czynniki wyzwalające (kto, gdzie, kiedy, dlaczego, jak) znajdują swoje miejsce w strukturze czyli w kodzie, opartym o podstawowe składniki budulcowe materii czyli układ okresowy pierwiastków. Określone cechy, problemy, sytuacje, można dokładnie powiązać z cechami pierwiastków, minerałów, a także bakterii, roślin czy zwierząt.
Tak naprawdę homeopatia jest złożoną dziedziną, opartą na wzorze matematycznym, który jak w teorii chaosu – sprowadza wiele na pozór nie związanych ze sobą danych w strukturę.
Prawdziwa wiedza to znajomość przyczyn, a przełożenie wiedzy o przyczynach na wzorzec homeopatyczny daje remedium, który równoważy zaburzoną energię w ciele, przez co objawy nie będą musiały się dłużej manifestować.
Doświadczenie jednak pokazuje, że przyczyna może być wielowątkowa i przeplata traumy rodowe, prenatalne i porodowe ( nawet traumy z poprzednich wcieleń) a także inne doświadczenia życiowe. To sprawia, że w złożonych przypadkach, takich jak w właśnie autyzm, terapia homeopatyczna ściąga, warstwa po warstwie, kolejne elementy i „wyciąga na wierzch” to, co wcześniej ukryte lub nieuświadomione.
Wymaga to czasu, uważności i ciągłego rozwoju.
W takich sytuacjach nie istnieje żaden „święty Graal” czyli remedium konstytucyjne, które uzdrowi wszystkie elementy, gdyż przyczyna jest zbyt wielowymiarowa.
W takiej sytuacji dobieranie leku klinicznie, czyli po objawach także nie ma szans długoterminowego powodzenia.
To zawsze jest droga poszukiwań, gdzie warto być otwartym na wszystko, co nam wszechświat oferuje, warto nauczyć się odczytywać znaki i dostrzegać wzorce w na pozór nie związanych kwestiach.
Nie ma jednej dobrej ścieżki dla każdego, nie ma też żadnego cudownego uniwersalnego rozwiązania, jedyne co jest wspólne dla wszystkich to poszukiwanie przyczyny, zrozumienia i sensu.
Każdego dnia doświadczam znaczenia liczb i powiązanych z nimi cech w ujęciu homeopatycznym, uczę się wyciągania logicznych wniosków i ustalania uzdrawiających kodów, tak aby skutecznie pomagać moim klientom.
Z liczb można wywnioskować także wiele więcej, i mówi o tym w rozmowie ze mną Kasia Mathis – numerolożka.
Zapytałam Kasi o to, jak można wykorzystać wiedzę numerologiczną w kontekście zdrowia czy relacji rodzinnych.
Jeśli jesteś ciekawa, co odpowiedziała i nie miałaś możliwości zobaczyć tego wcześniej, to zapraszam Cię do obejrzenia trzeciego odcinka „wszystkie strony spektrum”.
To wszystko na dziś.
Trzymaj się zdrowo,
Ola